Godzina 18 00; no i poszło się gwizdać, i już jestem bliżej czyli dalej, bo straciłem
ok. 80 GB danych na windosowym D: ale, ale...
Jeszcze mając mandrivę, po tym jak się spostrzegłem z kolapsem grawitacyjnym windy
ściągnąłem obraz iso tego Lśniącego Lamparcika Ubuntu 10.04, wypaliłem płytkę CD.
Zachęciło mnie, że system 64 bitowy.
Ale.
Godz:10.50 -podczas instalacji-reinstalacji partycji systemowe windowsa, coś jakby
zrobiło zdjęcie tej operacji, w mgnieniu widziałem na ekranie monitora jak podniósł
się znany obrazek instalatora, mignął mi czarny obrazek w białej ramce, i zniknąl pośrodku;
instalacja kontynuowała się.
godz: 10.56 system postawiony
godz: 1057 instaluję sterowniki do płyty głównej z płyty Nvidi; restartuję
Po restarcie zamiast system pojawia się komunikat:
....... system32\DRIVERS\pci.sys
_______________________________________________________
Zastanowienie i decyzja: formatowanie całości; tragedią jest brak płyt żeby coś uratować
godz 11.56 płytą windowsa wymazuję wszystko co było na obu dyskach
godz 12.00 Startuje płyta instalacyjna Lśniącego Lamparcika
godz 12.34 Stoi system.
Mogę się zabrać za gotowanie obiadu dla moich domowniczek. Będzie kapuśniak
z kwaśnej kapusty na wieprzowych żeberkach.
W tzw międzyczasie oglądam nowość i zaczynam uzupełnią sterowniki i aplikacje.
Dotą brakuje mi sterownika dla moje kamerki Logitech 4000, i skanera Canon 3000.
Reszta systemu jest o kilka lat przed XP i tak ze dwa przed siódemką w wersji Home,
którą ma Katarzyna Ryfa na swoim laptopie Asusa.
To wszystko ważne, bo to zmniejsza kwoty na nowy komp dla mnie, przecież nie muszę
postawić tam Windowsa a to o ok. 800 zł mniej. Ho, ho.
Na razie do windowsa nie wracam. Aż się Lamparcik sypnie, tak jak Suse, Mandriva, eXtrem...
Komentarze
Prześlij komentarz