powyżej: lądowanie czyli wigilia miko łaja
poniżej:
ponownie fragment (najnowszy) "Diamentowego żołędzia Dębu z łąką".
199.
Strona 12.
- Niestety, przed królewską
kobrą — 0dpowiedziało im za mnie Serce Starego Szczura.
- Czy zwierzęta też
podlegają kosmicznym tranzytom Leszka Weresa? - Zaciekawiło Joginię trenującą
Prany na symulatorze kabiny pilota czyli miejsca do siedzącej medytacji w
Zendo.
Później, podczas przerwy
śniadaniowej wróciła do tego problemu, i popijając wodę życia, zagryzając
sucharkami z domu piekarzy na magicznéj ulicy Różanej, odezwała się do
strajkującego właśnie prawdziwego polskiego pisarza.
-To jest problem, z którego
można, zrobić program rozrywkowy. Gdzieś, wiesz, w radio, w trelewizji, w
teatrze.., tylko wiesz, Maciej, jak nas tu nie ma, w tym mieście, i tylko
rośliny i ptaszki nas podsłuchują,- to co nam z tego przyjdzie. Że też
musieli Cię wywalić z tej cholernej spółki. Z tego... Przestań strajkować
szefie! Te bułeczki z ulicy Różanej są całkiem do rzeczy, gdybym ja tak mogła
martwić się tylko o to, o co Ty się martwisz. Cholera, to jakieś wygłupy są z
Twojej strony! Jest źle, nawet Prawdziwego napisał mi tu z małej Litery.
- Nie klnij mała, bo
będziesz płacić do skarbonki z napisem;
- "Z przekleństw
Joginek i Joginów odbudujemy miasto Poznania.
- Jogini nie przeklinają?
- Jeszcze jak nie
przeklinają. Jedni tak: Po chwalony! Drudzy, Kryszna Kryszna Hare Kryszna. -
Delfiny dorzuciły swoje trzy grusze. - Tylko, że nie tu u was w Zen Do Dębu.
Wystrzegają się podpaść Ukrytemu Strażnikowi Orderu Uśmiechu, bo potem, to
rozlicza w szarej walucie, i moralnie marnie wychodzą na grodziach czasu.
- Kto wydaje te szare
pieniądze ?
- Czas.
- Czas jest w Nas.
- Właśnie! Ktoś Nam tu
kiedyś mówił, że nie ma czasu za Nic.
I to nie był żaden z
adwokatów diabła.
- Palestra to przecież
jednostka usługowa a nie kreacyjna.
- Widzieliśmy tę ufarbowaną
rozpacz.
- Wesołego Rogera, tam nie
było?
- Wody w jeziorze też nie
było, więc nie wodowaliśmy Wielkiego Okrętu.
- Woda się wam spóźnia?
-Spytały zdezorientowane Delfiny w Wielkim Kaloryferze.
200
Strona 13.
— Jak boga kocham widziałem
nogi.
- Co?
- 0 co chodzi? - To
doleciało aż tu z miejsca zajmowanego przez Pierwszy Wielki Arkan Tarota.
- 0 co Wam chodzi tym razem.
- Fylgio Uczennico!- Odezwał
się Pan Bóg. - 0 co chodziło tym
razem Twojemu Szefowi.
- Beatka Czeladniczka
jestem.- Jedenastoletnia dziewuszka
odpowiedziała zaczepnie i
stanowczo; w tym świecie, w którym jest tyle oszustw, kłamstwa, podszywania się
pod różne świętości, postanowiłam sobie zachować kilka cennych zasad.
- Szefa nie ma! Wyszedł z
Delfinami nad miasto.
- To gdzie Ja Go teraz
znajdę? Mam dla Niego wiadomość w sprawie Jego postulatów strajkowych.
bezwzględnie musi być
oficjalne pismo. Bajerów to My tu już many. ,, o, potąd.- Tu pokazała kawałek
suchego chleba Grahama.
- Znowu biurokracja !-
Rozgniewał się Pan Bóg.
I tylko Pan Budda delikatnie
uśmiechał się, jak uczniak na myśl
O konfiturach z mojej
domowej spiżarki.
- Kocham Cię, Ozyrysie!-
Oświadczyła się nagle dziewiętnastoletnia Czarownica. - Konfitura.., mniam.,
mniam,
- Beze mnie i tak niczego
nie zrobicie. Nogi w tej Ich joganidrze są nie mniej, ważne aniżeli
wszystkie te wasze boskie paranoje, milusińscy. Jak tam w żłobkach, w
pieluszkach,w przedszkolach i.t.d?
- Bogowie w pieluszkach,
bogowie w żłobkach.- Zdumieli się ludzie wykształceni i zamożni.
-I w brzuszkach! - Roześmiała
się Im w oczy Fylgia-Jogini.Razem
z Nią przez chwilę nieśmiało
w tym ludzkim świecie uśmiechnął się smutno
Ten S T A R Y D E F I N.
455 3 4 1 2 1 4 5 8 1 5
14
11 26
5
2 8
15
6.
201.
201.
Strona 14.
- Idole domu Ra.- Z dumą
pochwaliła się wiedzą Fylgia-Jogini,-
- I Nimby światów w
wszechbycie i wszechświecie...
- Przepraszam, że przerywam
tę szczególnie piękną medytację ale ja tu w sprawie handlowej.
- Słuchamy... - Wszyscyśmy
spojrzeli z kart Tarot z zaciekawieniem. Wszyscy mieli już dosyć tej nędzy. W
sprawie pojawił się handlowiec.
- 0, ho, ho/ ho. - Tey.
- Czy tu ktoś wystawił na
sprzedaż światy budowane z antymaterii?
- Jeszcze nie!- Uciął krótko
Strażnik Progu Materii Kamo.
Neptun w tym miejscu przypowieści musiał się uśmiechnąć, co
obeszło Muchę Parapetówę a więc także zaprzyjaźnione z Nią Delfiny.
- Tak mnie poinformowano.
Mogę usiąść? -I usiadł na Kardynalnej Ławie, z trudnością łapiąc oddech.
- P u r w a w i d e c h !-
Krzyknął Idol Pana Żaby.
- Też kreuję Joganidry Moc
Pana AWALOKITEŚWARA włącznie z pisownią Nimbu w Imieniu.
- Szkoła notuje w pustym
obłoku w tłoku koanów. Japonia Cała Yogini- Dogini.
- Podstawa medytacji w Zendo
Sumoi, Pan „Po” medytują Okapi Na Dhi.
- Wiś, gwiazdeczka sobie ze mnom
godała.-Jękło z zachwytu dziecko Pan Krszna.
- Znaczy, medytują w mieście
koan; Pan Siwa przerabia króla Nagów i Jego Parasol.
- Te, czyje Ty jesteś
dziecko9
- Jednego samobójcy i
jednego ryboka.- Po TaO.
- Raz jeden byłem taki SoMa,
że...
- Musiały to słyszeć
wszystkie winogrona.- Mówił Pan.
- Tu w zendo kończy się przypowieść Waruni, Korona
Saharazdala. Oświadczy przed kozy sądem Pan Awalokiteswara.
- Temat Bindugi w czwartej
czy w trzeciej klasie, Panie Pran?
- W Na-Dhi Bramie bez bramy.
Chyba, że brama Hung...
- Kryszny, madytuj Ty lepi
Się. – Ja, Jo.
202.
Strona 15.
TRUPA BUDDYZMU „PO”.
Armia świetlistych światów
pod wodzą siostry swojej Uszas przesłała mi pozdrowienia, Było tak. Z rana
rozważam:
- Sobie śpiewam a muzom, „ bo
Kto jest na Ziemi co by...”
- Sobie śpiewam i gwiazdom. GwiazdeczKi,
co dzisiaj dajecie na deser?
One
wszystkie z animuszem:
- Ty taki-owaki, nie deser
ale przestań strajkować, i zabierz się do pracy. Klient czeka! Słyszałyśmy też
wszystko., jak Pan Neptun nieśmiało przymawiał się o partię opisową.- Huknęły
Gwiazdeczki
i przyjęły zdecydowaną
postawę. Wszystkie na raz zmrużyły gniewnie gwiezdne powieki. Nie wiem. tylko
dlaczego, na moje pisarskie biureczko z szarym blatem spłynęły z przestrzeni
bilety na przegląd filmów Akira Kurosawa w kinie Słońce.
Zadyszany
Klient-Kupiec wyjął z paczki papierosa HB i zapalił. Na górze i po bokach
kwadratu zrobił się ruch. Zastygłem zdumiony. Niektórzy, nie będę tu wymieniał
z imienia, rozpoczęli ewakuację.
Ja
tu się męczę tyle już lat, znosząc zagrania demoniczne przerastające słowo
cierpliwości, i nigdy nikt nie ewakuował się.
Wysłałem
odpowiednie zlecenie do Agencji Zleceń Poufnych,
I zamyśliłem się nad powagą ostatnich
wydarzeń. Po dziesięciu minutach nadal trwałem w zamyśleniu. W coraz bardziej świętych
przestrzeniach Pokoju Pracowni Prawdziwego Polskiego Pisarza pustoszało. Na
górze, oprócz Starców nikogo już nie było, na średnich wysokościach wyludniało
się jak na trybunach stadionu Lecha przed końcem meczu. Ruch o charakterze
ewakuacyjnym dotknął także niższe partie przestrzeni. Tylko sprzęty służące m
w moim skromnym bytowaniu tkwiły nieporuszone na swoich miejscach One zresztą
nie miały większego wyboru. Jeśli mogły jeszcze dokądś się, udać to już tylko
na łono natury czyli na ... śmietnik. Tu mnie było im ciekawiej i, w ludzkim
świecie pana pisarza, pełnym przygód i muzyki, przydatniej. A to każdej rzeczy
się podoba, aby być potrzebnym i przydatnym. Także zwanemu „Ego”.
- Muchy klaskały; Maćku,
Maćku, proszę Cię, zwróć uwagę, że nagle przyleciała, tuż obok nas, Mucha
Parapetówa, i klaskała, ijeszcze jakoś tak ładnie czarowała. że było słychać
chór oklasków.
- Co przestrzelił
Swiatłonośca ? - Pytanie do uczennicy na Fylgię-Joginię.
- NIESŁAM KRSNALOKA POLOKA.
203.
Strona 16.
- Stałą Kosmiczną Minus
Zieleń czyli Tron Grawitacji zwany dalej Grawitronem albo historycznie rzecz
ujmując Czakram Kundalini. Mu la
Dh Ar Aa ad Ha Ra do-jo Sv At hi St An Aa.
- Jak zabawa to zabawmy.
- Zawsze byłam dla tego
faceta zbyt dobra.- Powiedziała mi panieńskim głosem Czarna Kobra.
- Czy to już tak jest
naprawdę, że robotnicy i czarownicy, rozmaitej zresztą proweniencji- podają
sobie oficjalnie ręce, czy - jak na razie niektórzy wybrani całują się po
wypielęgnowanych paluszkach? -Spytała
nie bez racji zaciekawienia Igła Profesorka, i w pozie demonstracyjnej przy tej
wywiadówce, dalej malowała lakierem ,na pół inteligentne paznokcie.
- Samokrytyka racji
głodowych,- sprostowała medytująca na "Szarych” Wspólnota Wszystkich Wyższych Jaźni Duchowych
czyli „AUMAKUA”.
- Tu,oczywiście, zmartwychwstają
Ci papieże.
- No, ale nie wszyscy, tylko
Ci Wybrani, reszta do Gehenny na poprawiny, część do Muchy Parapetówy medytować
Czerń, tamci...
O, to kolega Delfin zgłasza
zapotrzebowanie na bzyk; a ten, i ten, i ten, pod opieka drzew. Uczyć się
wszystkie! - Powiedział Pan. ostrzem włóczni.
- I żeby mi tu! - Warknęła Mucha
bzyknięciem.
- 0, to mogło być dosyć
nieprzyjemne,- Westchnęła Igła.
- Jak Ona sia pcha do tego
pieca?
- Dobre sobie. - Powiedział
uszczypliwie popiół na dłoni.
Zrównoważenie
tego ciakramu z bólem daje nam ludzkie rozumienie Słońca.
- Co to jest takiego,
ludzkie rozumienie słońca ? Przecież to, co widzimy na tej planecie świadczy o
kompletnym nierozumieniu Istoty Tego Słońca.- Wypowiedziało się dziecko płci
nierozpoznanej.
- A ten diabeł jaki
grzeczny.
Zza
szyb przybyło pozdrowienie od pszczółek, żeby trzymał się przyczułek.
- Kalarepa też gadała pod
działaniem pryncypała. - Powiedział dobrotliwie, razem z resztą czyli z Księżycem,
Hierofant bardzo już Stary, i zapuścił żurawia na pozycje ukrytego Strażnika
Orderu Uśmiechu. Ale tam tylko świecił się nieco już zatarty napis farbą
fluorescencyjną.
- Szedłem z Tobą do bindu qi
qonqu.
Komentarze
Prześlij komentarz