Przejdź do głównej zawartości

Piątek; siódmy dzień cyklu.

Piątek; siódmy dzień cyklu; dzień Dźwięku; dzień duszy lekarstwa.




____________________________________________

                               -  5. -

ratowania, niestety upadek spowodował pęknięcie narządu śledziony. Marta umarła. Ona pozostała ze wszystkimi przyzwyczajeniami zadbanej prawie ze już siedemdziesięciolatki. Pozostała W uczuciowej samotności. Człowiek, który z przyczyny przyzwyczajenia do życia we wspaniałej izolacji nie może zdecydować się na jakąkolwiek dalszą aktywność, gdyż surowość wszelkiego początku rzeczy czy zdarzeń, natychmiast dzika mocą rozbudowuje grozę przerażenie, a w Jej przypadku refleksje tylko
 i wyłącznie poprzedniego stanu, kiedy miała Martę.

Bękitne-granatowe niebo przeiskrzone startami widocznych
gwiazd, blade smugę nad horyzontem, aniżeli horyzont bliżej śnie-
giem wybieloną okolicę. Odetchnęła mroźnym powietrzem mającym coś z kryształków na niebie. I może właśnie to albo jednak inne wzruszenie trąciło Ją. Lekko uchwyciła klamkę okna jakby ją właśnie utraciła.
Po chwili znów penetrowała okolicę od horyzontu daleką, ciemniejące kontury drzew oraz dwie, podłużne plamy rozjaśnienia przy murze. Pośrodku jednej dopatrzyła się widoku wielu dziur w okrywie śniegu. Drugą wzbogacała sylwetka jaką musiałby tu zaznaczyć jakiś ptak. Ze stulonymi skrzydłami i długim dziobem, niemal marabut, może cień pelikana. Dopiero po dłuższym błądzeniu w egzotycznych i ornitologicznych skojarzeniach odkryła prawdziwe pochodzenie niby ptasiej sylwetki na śniegu. Był to Jej własny cień! Sylwetki u okna,
jak stoi w swoim pokoju oświetlone spoza głowy, trzyma okiennicę ramieniem wzniesionym. Ramieniem, którego cień znaczył bardzo egzotycznie. Uśmiechnęła się i wychyliła z pokoju w stronę, gdzie niewidocznie z okna, za domem odbiegała droga do miasteczka. Odnosiła wrażenie jakby tam poskrzypywał śnieg pod czyimiś butami. Poza tym słyszała rozlatujące się stamtąd wesołe gwizdanie. Melodia gwizdana tamtą
stroną świata nie była obca dla Niej. Zamykała okiennicę; wolno

________________________________________________


                              - 6. -


zasuwała jasną storę-zasłonę i mimowolnie, jakby jednak odruchowo tylko, zaśpiewała, cichutko żalem jak koronkowym szalem delikatnego tembr.

- Twa rączka taka zimna
pozwól Pani ogrzać ja.

Przerwała, parsknęła cierpko. Wyśpiewany fragment współbrzmiał
z melodią gwizdania oddalającego się od domu zaśnieżoną drogą.
Melodią kogoś, kto bez wątpienia udaje się ku miasteczku.

                                 X
                                X X
  
   Noc, przestrzeń powietrza zdaje się spoczywającym na ziemi
kryształem. Niebo, śnieg i ciemność przestrzeni, skąd słychać
niespodziewanie melodyjne lecz nierytmiczne gwizdanie, i dźwięk
przestrzeni pod kroczącymi butami. Taka noc, spoczywającego kryształu indygo aż po gwiazdozbiór Wega, ponad śniegiem jest jakąś, poza ludzką doskonałością. Może romantycznym absolutem. Jeśli romantyczność nosi jeszcze jakieś absoluty, jakieś absolutne harmonie rzeczy i zdarzeń, na które megalomańska młodość człowieka mogłaby reagować.
   Spoza opasłej lecz ustępliwej góry-chmury wysrebrza się księżyc bezsenną trasą do końca, do nieomówionego, nieopowiedzianego tutaj zdarzenia; Ogo -nieudanego małżeństwa; stamtąd ponownie.
W beznadziejnym poszukiwaniu religijnego spełnienia, przecież
przynależnego tylko i wyłącznie twórcy doktryny o istnieniu religii jako czegoś zgodnego z boskim prawem naturalnym, który na tę swoją kosztowną zabawkę w czasie, zużywa cały indywidualny potencjał naukowego prawa woli. Jeszcze ostrzega Innych czyli pozostałych, czyli ewentualnych naśladowców „Nie zbliżajcie się do granic miejsca, gdzie Ja jestem!". Pod nocnym niebem, wokół widocznego

______________________________________________________________


                         - 7. -


obiektu, najczęściej_kojarzonego jako„włóczęga o pięknym obliczu" albo jako „straszliwy klawisz nocy", brzęczy rój niebiańskich iskrzeń i drgań; ale to wszystko złudzenia, iluzje młodzieńczego rozumowania ludzkości na wagarach, ponieważ naukowość światopoglądu stwórcy wyznacza księżycowi, temu„satelicie zaklinowanemu do planety" miejsce martwej macicy Istoty Ogo, że Księżyc jest uzupełnieniem otworu utworzonego przez wyrwanie części łożyska.. Istoty nieudanego małżeństwa.
W ten zresztą sposób, gwarantowany przez Wielką Mgławicę
Andromeda i Jej skuteczne sposoby czyli jarzma, jest to coś nieosiągalnego; takie jest nieodwracalne znaczenie, inne -to prawda,aniżeli znaczenie demona demokratycznych pretensji doprowadzających do katastrof, zbrodniczych podbojów, sprzecznej z boskim prawem naturalnym rabunkowej gospodarki nie„zasobów" ale składników planety, od czego zaczyna się ta zabawa w demona, zamiast spokoju z r o z u m i e n i a naukowej natury Tego, kto to stworzył...
   ...ale, Piękny Włóczęga niewolny„zaklinowaniem do planety", ciągle w sosie błękitu wysmarzonego z koloru indygo, osuwa się od ciemnej chmury. Można to postrzegać jako rozpogodzenie
czyli osuszenie aury. Mimo, ze zjawisko obserwowane nocą, trudno byłoby zdefiniować zwierzęcymi ludzkimi oczami bez jakiejkolwiek przesady; co zdaje się także potwierdzać powiększająca się nad widno -ciemno kręgiem ilość (bo nie liczba) wirujących rojów lub, w zależności od wglądu czyli spojrzenia, lub bzyczeń, gdyby oko wędrowca było także jego uchem; brzęczenie, wibrowanie gwiazd.
Gdyby tak było już wkrótce usłyszałby przeogromną  symfonię nieba
w czystym różowym_kolorze.
Wtedy usłyszałby może to, do czego dążył.
Ale oko, jak dosyć powszechnie wiadomo, reaguje w świetle
a nie w dźwięku, jak nauczano o uchu; dlatego kolor tęczówki Jej
oka jest wynikiem działania praw przyczyn i skutków a nie pięknym







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Samowyzwolenie dzięki widzeniu w stanie nagiej uwagi.Piątek.

Padmasambhava Samowyzwolenie dzi ęki widzeniu w stanie nagiej uwagi będące wprowadzeniem do natury naszego umysłu pochodzące z głębokich nauk o "Samowyzwoleniu w Pierwotnym Stanie Łagodnych i Groźnych Bóstw". Tekst termy Guru Padmasambhava wyjaśniający pogląd Dzogczen odkryty przez Rigdzin Karma Lingpę. Przekład polski i redakcja tekstu: Jacek Sieradzan i Zbigniew Zagajewski. Tutaj zawarte jest"Samowyzwolenie dzięki widzeniu w stanie nagiej uwagi",będące bezpośrednim wprowadzeniem do stanu Immanetnej uwagi; pochodzące z "Dogłębnych nauk o samowyzwoleniu w Pierwotnym Stanie Łagodnych i Groźnych Bóstw".     Pokłon Trikaji i Bóstwom,które reprezentują wrodzoną świetlistą przejrzystość immanentnej uwagi.       Będę tutaj nauczał "Samowyzwolenia dzięki widzeniu w stanie Nagiej Uwagi", które jest bezpośrednim wprowadzeniem do immanentnej uwagi i pochodzi z "Dogłębnych Nauk o Samowyzwoleniu w Pierwo...

Po, nie dzia ; -łek; ..; łekurde !

  118. Str.15.   -Stare kości strzegą mi Delfiny i Definicje. – Mówi ten, który Was Wszystkich Szanowni Na końcu wciąga nosem. Prawdziwy polski pisarz, pierwszy Rekin i pierwszy Orzeł. Czapek wtedy nie używano. Używano tańca. Pan mądry chłop imieniem Prsnam alias Prosna przy dnie rzeka z Ra czej nie przystaję, chyba że w spirali. - Ja Ich znam, Ten Koleś ma szmal; Henryku walcz Wałcz. - O dwa pańskie zęby pobili się gorole… - Ruszyli … - Instynkt samoobronny, czyli że Małpa ma czkawkę. - Wypij sobie teraz lawkę-kawkę bo Ci wątpia marzną. - Wasze zdrowie gryzonie, i tego roku piję niespokojny jak potok bez kry, choćby to luty. –Dodaje numerolog wszechświata, Ta Stara Gupia Żaba. - Życie w stadzie.., toż problem na wycieczce… - Gdzie? - W zjednoczonych stanach marszałek Sen a tutaj mądry chłop ( svętć vitć –TAK! ) wnerwiony, że Ptak w dumie raniony… - Czy tak Ci wolno; o, szanowny dziadku? - Sama spójrz czy mi wolno. - O rany, Dziadku, ale plama! ...