SZÓSTY
WIELKI ARKAN
170.
Strona 1.
SZÓSTY
Wielki Arkan.
Planeta Wenus, Kochankowie, Dzieci Głosu, Szósty Prawdziwy Kwark.
( litery : U ; W ; V . )
( dzień Piątek )
Jako motto:
" ... gdy dzieci chorują,
starsi niewłaściwą dietę stosują.
- Pan Aktywności Po Tolo."
Miłość literacka - Rg Wedy.
Miłość prosta - ryk wódy..;
i dziesięć tarczy darowanych za to, że ocalałem wioskę od gromu.
-Miałyśmy tutaj wszystkie oczekiwać na Was ?
Pierwsza harmonizująca. Rama. Zasada harmonizująca jest numerologiczną szóstką, oznaczającą boską personifikację przyzywaną tutaj z pięciu źródeł imionami tych niewiast: z Babilonu jako Isztar, z Indi jako Lalita, z grecji jako Afrodyta, z Rzymu jako Wenus i z Egiptu jako Hathor. Amerykańscy Indianie w szacownej przeszłości doświadczyli spotkania z Orejaną, Wenusjanką. Rzecz miała miejsce nad jeziorem Titicaca.
- Tyle wody?- Odezwał się Drugi Kwark do pozostałych braci, od których grona widocznie na tę chwilę oddzielił się, jeśli rozumiecie co przez tę konstrukcję językową chcę powiedzieć.
- Tyle wody?
To ja idę na piwo.
Reszta braci w skupieniu przyglądała się.
- Chodźcie ze mną! W blaszaku wczoraj popołudniu była świeża dostawa. Stoją tam jeszcze dwadzieścia cztery kontenery.
- Zasada harmonizująca, czyli Jej moc nie jest nauką. Ona wykreowuje się w określonych stanach materi. Szósta moc sprawiająca potrzebuje swoich harmoni tak samo jak każde z nas potrzebuje swojego Ego - loka, swojej naturalnej tożsamości.( Np. "Uhane" - przypis mój. )
- W tej wersji wyjdzie Wam Pan Gryka. Diamentowy dom.
- Panie Tomaszu!.. - Nasrożyła się nie wiedzieć czemu, Igła Profesorka.
- Ona miała swoją rację. - Tomasz przyjrzał mi się, trochę z przyganą i trochę także z przenikliwością starego wyjadacza chleba pańskiego, i teleportował się. Chyba do którejś komórki małego paluszka. A może tym razem z Żabą poszli sobie na Szampana? Kto tam Ich wie. Te arystokratyczne karesy, to jest... Wy mi tu nie cyndolcie, tylko puśćcie sobie kolejną Czarną Płytę z odpowiednim
_________________________________________________________________________
171.
Strona 2.
ładunkiem ćwiczeń. Może przytrafi się lot na zestrojeniu harmonicznej. Może para dyżurnych kochanków. Mamy tu jeszcze argumenty. Wszystko przecież i tak zależy od tego ,czy On poruszy koniuszkiem Małego Paluszka.
- Dzisiaj jest Piątek, wiesz siostro. - Powiedział Żółty czakram.
- Przecież miałyśmy wolne do końca tygodnia. Miało nie być żadnych prac, tylko miał być tygodniowy urlop wypoczynkowy poskończonym pisaniu pięciu opowiadań - arkanów. A tak nas ganiał po chmiejach... -
Ze smutkiem dziewczęcego rozczarowania lecz do końca racjonalnie powiedziała Urodzona w Niedzielę Gwiazda Pierwszej klasy, aktualnie występująca w "Naszym Teatrze Myślomowy" jako kobiecy aspekt Pierwszego Wielkiego Arkanu Tarota. W dalszym ciągu zdarzeń zabawiała sie ulubionymi swoimi paskami, pasami, i paseczkami ozdabiającymi Jej Boską Kibić. Było ich tam do wyboru do koloru. Boską Kibić Pierwszej Kobiecości osłaniała zastanawiająca kolekcja. Mimo, że przy sobie nosiła kompletną kolekcję, nie zawsze mogłem te cacka zobaczyć. Najczęściej widywałiśmy tylko jeden. Jednak, w takich momentach jak ten nasz, czy to przez kokieterię, czy przez co innego, ukazywała się kompletnie przyozdobiona.
- Czy uzbrojona?
- Czy uzbrojona? Dałeś Duchom Bliźniętom filozofię, Tarocie?
- Filozofia zwycięża potwory żywiące się krwią emocji.
- Filozofia a nie Sztuka ? Kocham sztukę, Proszę Pana, Panie Macieju ale filozofia mnie nudzi. Wszystkie te boskie demony ludzkości, od dziewiątki bogów starej rady, sądzących spór miedzy bratobójcą i synem szukającym sukcesji i pomsty, aż po rozanielone wysiadywanie pod zeschłym drzewem zidiociałego starca z zielnikiem. Wyobrażam sobie, że żywy bóg to coś, co nie ma problemów niezdecydowania mojej płci, jednak może być doskonalsze i nie mniej ponętne w użyciu niż ja sama.
W tym momencie, oczywiście, spostrzegłem, że moja rozmówczyni ma ciało. Owinęła się wytwornie nonszalancko szytą sukienką z głebokiej indyjskiej zieleni, chyba szmaragdów, modne akurat mini. Nogi-Bogi do samego nieba. Kiedy wypowiadała zdanie do mnie, widziałem na
Jej Kibici jeden, złoto czerwony-paseczek, reszta Kosztowne j Kolekcji znów stała się niewidoczna. Jak krokodyle zamyślone w nurcie Nilu.
- Ot, co, Kochany Henryku.
- Oczywiste! - Odezwałem się podrażniony do granic wytrzymałości.
- Fakt, nerwy są ciągle twoje.
____________________________________________________________________________
172.
Strona 3.
- W kolejnej ludzkiej inkarnacji urodziła mnie mała tybetańska dziewczynka imieniem Prana dlatego też noszę imię Prsnam, żebyśmy mieli czym różnić się, gdy dogoni nas imionami poprzednia miłosna inkarnacja.
- Byłem Prana.
- Byłam Pran.
- A ja Waszych Mości Kama. Czy wystarczająco mocno trzymam was smarkacze ?
- Kama Rg na Uran patrzy okiem medytacji.
- Ry ce rs ta.
- Prana " rycersta" w kundalini ciakramie kreuje drogę od Muld Hara do Svat His.
- L'taba. Pogląd wygłoszony przez Pana Prsnam w miejscu Dudyl Ling w uroczystość imienin i urodzin Pani Oliwki.
- Dwudziestego trzeciego września ? - Spytali nieufnie Budowniczowie Koziej Głowy.
- Pan Prsnam przyszedł do tego utworu, do tego zdarzenia w czasie, z myślenia gwiazd w gwiazdozbiorąch naszych kości...
- Uwożcie na się... Mucha Stach medytują politykę gwiazd w słońcu Kujaw, zakup z Francji i Prowansji. Znam się na, tym bom ...Winnaja.
Szepto szelestom z Szamotuł nie było końca w niuansach przejawienia Czerwonej Korony Wadżra. Zerka w sprawę Kama Mahakala, taki arkan.
- Komu ta Rycersta kreuje drogę dziadków ku wnuczętom? - Pan Mahakala zaraz Liskiem rzuca pytanie.
- Od takich pytań, na sali wykładowej pytań brakuje; wy szczerzuje słowiańszczyzny.
- Pan Mucha Stach sam siebie kupił czy Ich kto kupił ?
- Ważne pytanie. Która prana odpowie? Sumoiki nie, bo są zajęte.
- Pracujemy, a bo co..?
- Miód tego lata wyborny.
- Wyście tak poedzieli!
- Ziemia coś ma, i też lubi uczyć się wszystkich.
- Co Pan tam bredzi Panie Macieju? Gdzie Pan się podział? - Rozległ się Głos. Niewątpliwie był to znów głos panieński.
- Oświetlili łapkę Panu Qiczinowi. - Oliwka Ziemia, i brama z kosmosu wielu kosów, oraz Państwa Kosówka.
- Stara Poezja rodzi z korzenia, Żeń. - Stara Rada Kamalów.
_______________________________________________________________________
173.
Strona 4.
- Których szmal smaczniejszy ? - Myśli sobie ku Orłu.
- Panie, my tu jeszcze mamy.. - dośpiewał trochę liryki głosem pszczół zharmonizowanym z centrum osobowości galaktyki Qi.
- Qiqong tarcza sumoi, zgłaszam pierwsze aktywa Koron. Słyszałem "cz-ak-ra" Saharazdala.
- Pierwszy ludzki szare ma tęczówki Oka Wadż.
- Sahara z dala. - Czakra Prymusów - Uważajcie na hinduskie żyletki.
- Pan Siwa dużo dziś traci.. - Zatroskana Stara Kamienna Kamala.
- W tym układzie o wiele za dużo. Traci lacha filozofii.
- Staraj się, żeby nie podpowiadała Ci Wadżra Bogini ino wadżra korona.
- Listem na Uran.
- Tego roku wesele na wszystkich taliach. - Przypomniał sobie Pan Sędzia.
- Stodoła wstuń!
- Koan korona szmalu, jesionowa prana.
- Lama la kyab syn chio. - W tym szkolnym sporze upomniał wszystkich Brahman Pan.
- Radzę Wam, kończcie ten spór bo Pizgoda mi się na Wasz widok grzeje w niedzielę, filozofowie jednego kamienia. - Przygadał nam cały Kosmos Kamlotów.
- ... i nowych użyźnień czas. - Pan Chépre jak się zamyśli to liryka Pana Wieju pachnie jak gryka i płynie przez nas jako i miód przez wioskowe gadke.
- Co Pan powie...
- Wykonali ten słynny jedyny ruch przez Panią Uszas. - Zeznał Im jak na świętej spowiedzi Pan Prsnam jako student koanu Karma Sonam Sang Po Tolo.
- I po polski nic nie poe-dział.
- Na przykład: mereżka.
- Ruch na Szarą Koronę Wadżra.
- To kim Pan tu jest?
- W tym opowiadaniu równolegle czyli dwudziesty drugi, Głupiec, wariat, Sadzawka Oceanów.
- Poza medytacją. - Donosi światu Pan Mahakala z moją Lalką.
- Moje drogie, tu trzeba uczciwie Po Tolo szerzyć, i Uniwersytej Pe Tey .- Jednogłośnie cała rodzina Pana Autora.
- Matka matek pierom tarom. - Leokadia Arkadia.
- Panie Dudy Ling, tu piździ błogosławieństwem. - Spostrzegła się za wczasu Swatka.
- Tu rządzi BŁOGOSŁAWIEŃSTWO joganidry. Siamadhi!
__________________________________________________________________________
174.
Strona 5.
- Że któś ...
- Czy Pani, Pani Żabciu, nie widzi, że On siedzi w " Oasis" Pana Kitaro i medytuje opiekuńczą dłoń Pani Amaterasu ?- Odpowiedziała Beatka Fylgia-Jogini, bawiąc się moim długopisem. - Jeśli dobrze spostrzegłam, zajmuje się ruchami synchronicznymi dwunastu pasm.
- Beatko, co to są ruchy, synchroniczne dwunastu pasm?
- Na przykład: Ty. To jest duża sprawa. Nikt tu nigdy o tym nie pisał? A może Pani nie miała okazji o tym poczytać? Muszę się przed Panią przyznać, że ja też nie czytałam ale jako Beatka miałam jedenaście lat kiedy mnie ten Karman Brahman połknął. Jak już się przygotuję, to się znów urodzę w ziemskim dziecku.
O, la, la, o, tral, o lal, o, ra! to będzie wspaniałe.
- Co ty mówisz, dziecko... No tak, ciągle zapominam o tym, gdzie my teraz jesteśmy.
- Czy jesteśmy na Wenus?
- Rzeczywistość ezoteryczna przejawiona czyli Iiteraturwa.
- Oswojenie mustanga obłędu.
- I tak, i nie, czyli że trochę tu trochę tam. Wenus aspektuje nas do czarnego obiektu C-6, a tam dalej to już inne porządki, starsze porządki.
- Co słychać na Słońcu?
- Na którym słońcu. Tyle ich tu mam.
- Jak to?
- W każdym czarnym obiekcie jest tyle słońc, ile się tylko zmieści, od wyboru do koloru. I ciągle ich więcej przypływa - przybywa.
- To jak ja teraz wrócę na Ziemię?
- Ty Baranie pijany, zastanów się lepiej nad tym, skąd Ty tu w tej czarnej masz swoją wydmuchaną świadomość.
- No, właśnie, skąd ja się tu wziołem. O, rety a to co znowu!? Dlaczego ja tak pędzę? Przecież jednak stoję. Stoję i pędzę, i lecę. O, to chyba syrena karetki pogotowia ratunkowego. Co jest?
- Osiem minut na słońce. Uwaga, startuje Mu Czas. - Usłyszeliśmy informację z kabiny Pilota Promienia Kosmicznego.
- Koleś ma szansę wygrzebać się z tego!
- O rany, ile tych światów trzeba przebiec!
- Po zawodówkach najbogatsi w Pe Er Elu.
- Teraz to już od Ciebie nie zależy. Trzymaj się karmiczny kolego.
_________________________________________________________________
175.
Strona 6.
- Też trzymaj się karmiczny kolego.
- Wchodzisz w strefę oddziaływania szarych. Jak będziesz miał szczęście, to za pół godziny odzyskasz przytomność na stole operacyjnym w szpitalu im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu. Pomyśl tam niekiedy o nas. A jak ci się nie uda, no to niestety trzeba będzie... Oho, idzie impuls szybki, idzie i niesie światło. Idzie ten, który nie mogłem zobaczyć granic światła.
- Teraz proszę, niech Pan rozpocznie liczenie w myślach ...
- Do ilu mam liczyć, żeby wszystko było.., przepraszam! Już! Raz, dwa, trzy...
- He, he-he! - Zaśmiał się Diabeł, i przeszedł do Szatni przymierzyć Czarny Skafander. Chyba znów wyszedł na swoje. Chyba znów wyłapał z przebiegu zdarzeń jakieś szczegóły do przemyślenia.
- Maćku, wyjdź na chwilę z Oasis Pana Kitaro. - Poprosiła mnie Beatka.- Diabeł znów się tu kręci.
Odłożyłem słuchawki, i zajrzałem do opowiadania, brakowało jednej kropki nad i, dwóch liter w kilku zdaniach, poza tym pismo było nieco rozwlekłe. Nie brakowało odruchu, żeby sobie postawić pytanie: - Gdzie ja w takim razie, byłem, kiedy doszło do tych ubytków ortograficznych.
- Tworzyłeś. - Uśmiechając się samą delikatnością, odpowiedziało mi słońce zza wiosennych chmur.
- Czy już dorosłem do tego wszystkiego ?
- A więc naprawdę wróciłeś do nas, Kochany?
- Ile razy wchodzisz do tej Oazy, do tego Stożka, mam taką obawę, czy aby uda ci się znów wrócić tu do nas na Ziemię, do naszego świata. I do pracy przy tych opowiadaniach.
- Ależ.., kochane, przecież każdy świat, bo cały świat jest nasz. Ona nas nieustannie z Ziemią zradza. Rodzimy się w świecie a nie poza nim. Cali ale to caluteńcy w każdym szczególe jesteśmy tylko na ludzki sposób zorganizowanym przejawem Jej światła.
- Ktoś komuś uciekł?
- Kiedy ? - Spytał mnie Pan Bóg, jako odpowiedź na poprzednią kwestię, licząc się z wagą podnoszonego Kielicha.
- Tu już prawie niczego nie można zrozumieć?
- Ja to zrobię. - Cicho powiedział Kain na Fali Zestrojeń.
- Ostatnia faza lądowania, czyli co to znaczy, nie poprawiać po Panu "Po" - Oczywiste? - Powiedziałam głośno Żabą.
_________________________________________________________________
176.
Strona 7.
- Ujmujące! - Powiedziała Żaba wypróbowanym głosem Najważniejszego Polskiego Inteligenta.
- Żaba zna sadzawkę? - Spojrzał Pan w oczy Żabie.
- My też swoje interesy mamy w tej ziemi. - Powiedziały na ucho dumnie zamyślonym szeptem Ziółka Tej Ziemi, i wskazały mocnym palcem Jowiszowi na korzenie.
- Prawidłowość! - Zgodnie z Umową o Dzieło wymamrotało pijane serce ziemi.
- Rebus rozwiązany - Podpisała się pod pracą Beatka.
- Serce Edmunda Amicisa. - Przyznała Żaba.- Sama im to wykumkałam.
- Znów jakaś niewybaczalna Gafa.
- O, o, o; Pan idzie.- Zaśpiewał Cerwantes.
- A nie Dulcynea ? - Zaśmiał się sucho -Sancho Pancho jako Diabeł.
- O! Matko Boska! Znów będziesz słuchał Beatlesów ? - Spytała moja siostra na wolnych pośrednich.
- Co ta Polska robi z tych naszych chłopów; no sama zobacz, siostro ! - Powiedziała, kiedyś moja Kochana Matka do swojej nie tak dawno zmarłej siostry przez sen, i czy to nie jest bliższe prawdzie niż to, co mogło być.
- Pogadały sobie kobiety, matki na górze, i przy okazji oceniły wartość paska wyłożonego obiektywnie
i publicznie na Boskiej Kibici na okładce krakowskiego Przekroju.
- Co?! Znów jestem nieśmiertelna baba. - Powiedziała wam wszystkim Alicja z Krainy Czarów, i uderzyła miedzianym młoteczkiem w Pomarańczowy czakram.
- Jestem dzisiaj taka słaba! - Odezwała się Kamienna Żaba przed budynkiem Akademi Umiejętności w Poznaniu,
- Norbertt? - Niepewnie spytał Norbert Skupniewicz zapatrzony w spojrzenie z dali.
- To może i ja tutaj czegoś się nauczyłem od złodzieja, który ukradł wszystkim artystom duszę świata, tak jak ja Norbertowi oryginalne widzenie oparu z paru rumianków.- Szeptało się przez sen Jurkowi Piotrowiczowi.
- Patrz Pan uważnie, oto artyści światła. - Skwitował ten stary koń Jurek Jękot.
- Artyści świata? O, Ci lekko dychają w Pe. - Pomyślałem sobie w tym słynnym ślepym zaułku.
- Ta Żaba to mi się podoba, stary...
_____________________________________________________________________________
177
Strona 8.
- Portret pamięciowy Żabie robię za stówę...
- 0, to Kamala J.L. czyli Johny Karnala Lenon. Stary! Poczekaj.
Ja mam do Ciebie sprawę z dawnych lat...- Wyrwało się całkiem niechcąco.
- Masz żart ?
- Fakt.
- Kogo to tu teraz interesuje, Kochany, to nie te czasy. Teraz wszystkie zapierdalają, żeby zarobić na żart.
- Na żartach się nie znasz.
- A żart był o tym jak Duchy Świata wychowywały swoje niesforne dziecko Święty Król Dąb.
- I kto Im za to zapłaci?- Spytał mnie znienacka Polski Pisarz Kornel Makuszyński.
- Pani Dębińska na Skałce!- Zachichotałem jako męskie elementy żaby sprzed AU. I wyszczerzyłem zęby, o które nie martwi się żaden dentysta za żadne pięć aktualnych dolców.
- To wszystko się w Pralce nie mieści. - Odparł Komendant Policji przypilnowany przez Milczące Serca Prawdziwych szarytek.
- Na coś się zdecydował, i to Im wyszło na dobre! - Prychnął Końskim Pyskiem sam osobiście Szef Set.
- Jak Boga kocham...
I był Czas, że nie było Mnie i jest Czas, że Jest, JEST no, jest.
- Wszyscyście przyszli mi tu z nieba, i zostaliście z ziemią,
więc mi teraz nie marudźcie, jakbyście oczekiwali na ordery
i noble. Tu jest praca a weekend zabawa.
Taka pracownia Prawdziwa prawdziwego Polskiego Pisarza. I już nikt mi i Im nie będzie wmawiał, że jest jeden bóg a nie ma Gwiazd w Nas.
- Czy On przypadkiem tak niedyskretnie po cichu przy wszystkich nie chce się ze mną umówić na randkę? - Pomyślała Boska Kobiecość Pani Prana, bawiąc się złotym paskiem z Eldorados Andos LAS Perówianos Calchakis.
- On się umawia na randki niestety tylko z samym sobą.- Poinformowała Jej Wysokość, znająca się na rzeczy Fylgia-Jogini Beatka, jako nowomianowany czeladnik rzemiosł magicznych czyli różnych umiejętności.
- Banał. Co ty mówisz, maleńka? Hm - hm.
w tym momencie prawem absolutnego pierwszeństwa w Eterze pojawiło się wołanie o pomoc. Niebiescy emitowali komunikat
o zaginięciu dziecka, zaginęło moje dziecko Polska. -Jest prastara
_____________________________________________________________________________
178.
Strona 9.
- umowa "Zakonu Inteligencji Żebrzącej Ziemi", że na hasło: Zgubiono dziecko, do medytacji wyższych energi w intencji odzyskania małolata siada cały zakon. Siammasundary. Anahata. Ananta.
Miejscowa Agencja zleceń poufnych w takim momencie deleguje najlepszego pracownika.
- Mimo wszystko, czakramy do dupy mi nie przyrosły. - Zawiadomił nas przez Szósty kwark, wyżej wymieniany pracownik imieniem Bruce Lee. - Szafa zdarzeń Lali-mentali Zen-do, i siadł z nami do medytacji. Systematyczne swoje zajęcia rozpoczął od przemienienia wejścia smoka na wyjście Smoka.
- Dalej poszło już gładko.
- I., gdzie to wszystko miało miejsce?
- W Tarocie Po Tao.
- A Panu., Panie Macieju, powiem jedno, co zrozumiałem, nim się tu z panem będy sprzymierzał w Imię Koła Dwunastu Płatków, że opowieść filozofa medytującego pełnię Świata, może być wyłącznie aluzyjna. Literacka aluzja jest jak występ czujnego tygrysa do walki o swój byt-wszechbyt. Bez maski tępej drapieżności czy pazerności, z odsłoniętym obliczem mocy joganidry, pomimo tych wszystkich starannie pielęgnowanych przeciwieństw. Aluzja nie ingeruje wewnątrz ukrytych okoliczności istoty jakiejś rzeczy, jednakże w sposób mistrzowski z tą istotą identyfikuje, to tylko aluzja intelektualizowała rozwój żywiołów. Aluzja jak Andaluzja zachowuje harmonijność brzmień, współbrzmień, harmonijnie komentuje stany istnienia wielości różnicowań. Może istnieć również aluzja dosadna i andaluzja cienka czyli perfidna.
- I niby to ten paganini bójek ulicznych i knajpianych miałby być...
W ogóle nie miałem ochoty zastanawiać się nad tak postawioną kwestią, nie tylko zresztą przez wzgląd na ton niechlujnego sarkazmu.
- I te wojenne definicje. - Przypomniał sobie Uran.
- Jestem Szary, Pilot inteligencji ziemi!
- Prawdziwy Szary? Taki jak Qwazary? -Poczułem jak malutka czeladniczka przestała się srożyć, co Jej się ostatnio w związku z awansem zawodowym przytrafiało, i bardzo po dziewczęcemu wymiękła. Zupełnie jak gdyby wymagający rodzice, którzy jednak raz w roku lubią rozpieszczać swojego pupila. Po raz pierwszy podarowali Jej prawdziwą biżuterię, może pierścień z brylancikiem szlifowa-
_________________________________________________________________
179.
Strona 10.
nym w dwanaście płatków. Kiedy się takie cacko włoży na palec
serdeczny, można wymięknąć. Zwłaszcza jeśli ma się jedenaście lat. Przybycie Szarego Pilota Inteligencji Ziemi dokładnie takie właśnie zrobiło wrażenie na Czeladniczce. Teraz dopiero rozpocznie się prawdziwa wiedza, rozczulało się nad swoją własną perspektywą serduszko jedenastoletniej niewiedzy.
- Ziemia Faraonów. - Wyksztusiła po tym wszystkim.
- Powoli Panowie, Polskiej Bramy nie można wyważyć.- Powiedziałam jako Mądrej Żaba, o czym wiedzieli tylko synowie Pana Awalokiteśwa- ra.
- Aha! A czymu to ? - Zastanowił się Jerzy Urban.
- Wprost?
-.. .no, .. ?
- Polska Brama Sama Jest Otwarta w Krakowie Brama bez bramy.
Tak, że może nie nadużywajcie tej naszej 0TWARTOŚCI, co?
- I wszystko wszystkim będzie jak trza.- Orzekł górnik dźwięku Pan Piątek.
- Pogadajcie sobie umarli a ŻYWI w myśli Twojej. Na zegarach moich kości świecą wszystkie gwiazdy.- Powiedział On, i było słychać aż tu w tym miejscu.
- Mnie ? Ktoś chce mnie za rękę poprowadzić, no, wiecie...
- Rękoma zarabiałam na suknie.- Dzisiaj Żaba powiedziała.
- Ciepło, ciepło Ozyrysie. Na Wenus.
- Punkt dla Króla Artura.- Orzekło nie wolne Gremium.
- Są poważniejsze powody, że człowiek żyje.
Poważniejsze niż polityka.
- Dziadku, dziadku idź do kuchni,i tam tę dziewuchę ruchnij. Cienko zaśpiewała swoją piosenkę Igła Profesorka Cała.
- O, o, o, ona zazdrość i pokorę medytuje.
Aż tu wyczytałem w książce Państwowego Instytutu Wvdawnicżego z roku 1987 pt "Czarne Dziury, koniec wszechświata", autorstwa profesora matematyki z Kings College, University of Londón, takie oto zdanko: "Sir Herman Bondi określił to precyzyjnie: Geografia jest bez znaczenia, historia również nie ma znaczenia."
Od samego rana to przeczytałem. Ależ strzał!
- Co się dziwisz, cymbale, nie słyszałeś, kiedy mówi Imię Moje!
- Imię Twoje?
- Jestem Szary, pilot Inteligencji Ziemi.
_______________________________________________________________
180.
Strona 11.
- Lądujemy w Diamentowym Zen-do.- Zakrzyknęli Bracia Ra.
- Hojdy-bojdy. - Mamrotały wszystkie Stare Czarownice mieląc skórkę chleba bezzębnymi ustami. Później raźno od stołu odchodziły i dorzucały bierwion pod blachę Pałacu Ognia, chwilę też medytowały Jego święty Kształt.
- Aha! Bo Cieśla w Polsce zawsze medytował jesionowy wóz, który zrobił.
- A, i Ja jestem cieśla. Ja pracuję przy budowie tego wielkiego okrętu, którym Człowiek popłynie przez Oceany.
- Imienia nie zdradzamy.
- Jak słucham tej kasety, to mam wrażenie, że jestem japońskim superexpresem biegnącym od wyspy do wyspy.
- A ja, że jestem pośród tańczących delfinów.
- Pamiętam, że tego dnia zbudziły mnie prześmiewcze duchy programu trzeciego polskiego radio a była godzina ósma trzydzieśći. Pamiętałem także, że kładłem się do spania około czwartej.
- Skąd Ty tu się wziąłeś taki ?
- Z Szarej Korony wadżra.
- Szary Diament, przecież takich nie ma.
- Takie jest właśnie sedno każdej filozofi. Stąd medytują pustkę
i czyste światło Strażnicy Dharmy. Powaga sytuacji przy Oświeceniu Stary Czakramem. Rzeki Cię widzą kiedy się ruszasz
a co dopiero kiedyś Zakochany...
- A jak Ci się wydaje? Jak mógł się czuć rankiem następnego dnia po urodzinach?
- Uszczęśliwiony, pełen nadziei, i bogatszy o kilka opróżnionych butelek, które nie poszły na stłuczki.
- Czyli, że nie poszły się jebać ?
- Tylko spokojnie, magnaci.
- Maćku, popatrz jak wcześnie dzisiaj Mucha przyszła do pracy.
- Gdzie Ona jest,nie widzę Jej.
- To nie jest Ona.
- On, Much?
- Nie.
- Kto to jest ?
- Duch Much! Much Duch.
- To ten duch, co się tak narkotyzował fetorem zepsutego mięsa ?
_______________________________________________________________
181.
Strona 12.
- Panie Macieju, bzyk, bzyk, ależ to jest naprawdę najcudowniejszy zapaszek. Natychmiast widzę całe stada moich muszątek. To trochę jest, przepraszam za niedyskrecję, tak jak Pan tu sobie zapali smakowitego albańskiego papieroska, zaraz Pan widzi mnogość swoich myślątek.
- Jasny Gwint Galaktyczny !- Westchnął Cały Czarny.
- Jasne ? - Mucha przyjrzała mi się z uwagą, przyjemność uśmiechu zcedowała na order uśmiechu, i zajęła się równaniem Szwarcszilda.
- Za chwilę dobiegnie do nas problem doniosłości głosów mówiących imionami imion.
- Objawienie jest jak nagi miecz.- John Mc Laughlin.
- Niechże ktoś zacznie tutaj gadać ludzkim głosem, bo te romanse tego autora wiecznie mi przypominają królewnę grafomana.- Odezwał się język milczący od początku całej tej afery.
- Kto to był ? -zaciekawiło Igłę Profesorkę.
- Tylko spokojnie, bo zrobię wam zbiórkę na Szarym szeregu, i rozkażę kolejno odliczyć, jakem Król Dąb. - Zagroziłem duchom, wyczuwając, że mają ochotę jak uczniaki popsocić i pofiglować,
- Ach, ten Tarot.
- Mysl jest refleksją stanu rzeczy.
- Stanął na grawitonach. UWAGA !
- To ten Tarot jeszcze tutaj jest. A ja już myślałam, że sobie stąd poszedł.- Nie wiedzieć czemu, zaniepokoiła się Igła Profesorka i dyskretnie zerknęła na drugą stronę ulicy, niewiele zobaczyła ponieważ okna ciągle nie były umyte. Ach, ten Pan
Maciej Kyfa, kiedy on zauważy, że ta Wiosna naprawdę już tutaj przyszła.
- Przyszłam ! - Klangorem brzmiało kiedy rozpłakało się ze szczęścia dziecko płci nierozpoznanej.
- Znaleźli zgubione dziecko ?
- Zobaczymy,kiedy wróci tu do nas wzorowy pracownik Agencji Zleceń Poufnych, Wruce Lee, Oni tam w tej ichniej Agencji kończą sprawę spisaniem raportu z przebiegu akcji. Jak wszyscy porządnie wyszkoleni detektywi. Dowiemy się, co i jak.
- Czy Wy aby na pewno nie mylicie pojęć ?
- My ? My wszystkie duchy, cała Aumakua, "Cała Wspólnota Wszystkich Wyższych Jaźni Duchowych" ? My mielibyśmy się mylić ? Oj,oj, oj. -i rozpłakali
_____________________________________________________________
182.
Strona 13.
się Panu Mahakali jak skrzywdzone dzieci.
- W takim razie powiedzcie mi, kto mnie usiłuje w błąd wprowadzić?
- Nikt. wiedza.
- Nikt czyli niewiedza, i Ty czyli wiedza.
- Nikt czyli wiedza i Ty, czyli niewiedza.
- Matematyczna logika poprzednich stwierdzeń nie oszołamia mnie.-Stwierdził pewien swego uczeń Tomasza z Akwinu. Temu uczniowi, zaraz też uważnie zajrzał w oczy sam Stary Mistrz Lao - tsy.
- Jak rządzić światłem, żeby wody były zdrowe. - Postawiono medytującemu Joganidry Królowi Dębowi.
- Dzieci Ci przypominają, że miała być dla nich sadzawka.- Natychmiast ruszyły do akcji żony urzędników i Żona.
- Być tak z kimś równocześnie jak aluzja, Panie Sędzio.
- No tak, to ja już teraz rozumiem, co tu Ta Alicja robiła. Ciągle nie mogłem tego zobaczyć w nim.
- Szara, daj no tu pamięć genetyczną trawy. Lot - os.
- A masz klucze do teatru ARTA SOMA.
- Wsłuchałem się wtedy tak spokojnie w ciszę tego Starego Dębu nad rzeką Wartą.
- A czy księżyc księży też już widzę? - Spytało dziecko jak anio- łek, nierozpoznanej płci.
- Po tej i po tamtej stronie jestem to samo?- I uśmiechnęło się zafrasowane z lekka.
- Fakt, dziadek często chadzał do kościoła, ale jak w emaliowany klozet pierdnął, to im sie to z dzwonami mieszało, i przez chwilę
siędział tam pomylony.- zastanawiała się nad Całym kwiatem - światem jedenastoletnia Mistrzyni Słońc. Wąchała bukiet groszków trzymanych od rana w ręce.
Róża, groszki i Diament Czarnego, a to wszystko na ścianie czasu.I popijało się herbaty z korzeniem Mandragory, i walczyło Świętym mieczem z prastarym, wielce szanownym Duchem Kodeksu
Bushido. Jakem Biały Tygrys z białego pola, teraz sobie poskaczemy po czerwonym polu. Strofa pierwsza jak cała strona księgi światów: Droga ręki jest drogą Aiki, Jest drogą słońca i krwi .Drogą jedynej harmoni ruchu ocalonego życia pomimo progu walki. Wywalcza się ogień z wody, i jako oliwa po wierzchu pływa przejawem procesu.
- Co ? Znowu ten stary, rozpierdalający się tron mam dostać?
_________________________________________________________________
183.
Strona 14.
- Kurwa. Bo wymięknę,- stwierdziła głośno niewidoczna Królowa, Mieczy.
Zrobiła się cisza w środku uroczystości.
- Czy tu ktoś nie zaprosiła za dużo gości .
- 0-ho-ho! - Huknęły sowy, i to w zasadzie mielibyśmy z głowy, gdyby nie pracowita, inteligencja pewnej bezrobotnej Muchy - Artystki :
- Biorę Wam zakładników, te szyby i okupuję parapet. I żeby mi tu ..!
- Kaktusik?- Spytał dyskretnie Zenek na widok szóstki, czyli Wenus.
- Pani, dojdzie do tego, że Oni się tu przy tym okrągłym stole-uroczystości Dębowych zaczną naparzać.
- Herbata, baczność!, - Ryknęły na scenie wydarzeń Margle Grzaińskie czyli, artystyczny beton ziemi.
- Obywatelu Żaba, gdzie są Wasze dokumenty? - Spytał nieco wystraszony młody zomowiec w czasie porannego patrolu?,_ I dalej niósł biały Mecz archanioła, tego brzydszego niźli aniołki Charliego.
- Anioł ważniejszy czy świętość mieczy?
Waga zważyła, fachowcy odczytali znaki, i się zrobił zaraz rumor taki w całym tym mieście, że aż w województwie to odczuwali
I wypuścili świętego Tomasza z aresztu, żeby sobie po dzisiejszym Poznaniu pospacerował. I, żeby sam osobiście sprawdził czym teraz
pachnie to Święte Miasto Przodków od podków, którzy a jakże znają tę Ziemię, i z Niej płynące do Nieba Morały a nie tylko zupki bogów jarzynowo-ołowiowych albo i rosołowych.
- W razie czego, Panie Macieju, płacę mandaty.- Mruknął Diabeł, od niechcenia dłubiąc w swym smolistym nosie-nosisku.
- O, widzicie dzieci, Mucha Parapetówa.- Okrótnie popisała się inteligencją w nadmiarze Żaba Bufo-Bufo, i dodała takiego czadu, aż przestali się kłócić i nazywać po imieniu, i Oazą popłynęli w dal, jak Pan Hanokry na Osiołku -bezpiecznie.
Polacy pirwsi na ziemi zauważyli u niemców. z erefenówka,
że wartość przyzagrodowego, zmielonego osła w naszych czasach
urosła do rangi fortuny i pozycji estabiliszmętu,
- Bez komentarza.- Pomyślało sie Gospodarzom. - I to się czasem zdarza, gdzie dzikość walczy z ufnością.
Z wieczora przysiadł się jakiś demon i pożarł ze mną dwie skibki Chleba z masłem i dżemem śliwkowym z Nowego Sącza, smakowałem ducha tych nowosądeckich śliw jak wspaniałej melodi mokrych
_______________________________________________________________
184.
Strona 15.
porankówi,i jak suchych wieczorów ( może już jutro wpadnę kochanemu Gospodarzowi do koszyczka? ), i gadania wiatru o tym, co za płotem wilkowi sie świeci. I wszystkie w tych śliwach wpisane były tegoroczne śpiewy gwiazd, i szpaków uroczych,
i wróbli szczwanych jak kamień rzucony w okna światu.
- Taka będziesz moja Polsko jak będzie mi się chciało.
Tym stwierdzeniem zakończono parę spraw spornych, i już teraz nie wymagających. To nie jest wszystko, co miałbym Jej Wysokości do powiedzenia.
Polska dziewczyna, o której się marzy, to też jest jakaś siła, czy Moc. Boska Moc Kobiecości.
- Czytałem, że bóstwo musiałoby być aseksualne. Czytaliście towarzysze zjadający tę polską karmę ?
- To jak ja tu mam się doskonalić, skoro jestem doskonały? -Przypomniało sobie wreszcie przez sen buddyjskie święte dziecko,
i z radości przebudzenia zalało się łzami. Aż zrobiło rosiście porankowo w różowej jedwabnej pościeli haftowanej w japońskiego smoka podnóżek Pani Amaterasu.
- Co to w ogóle za jakaś heraldyka jest?
- Król Dąb z Urodzenia, Najstarsza arystokracja pracy i wypoczynku. Liść dębu na Mieczu.
- Hierofant czyli papież polskich duchów, Dharmapalo. - Jak zapisałem, że tak pomyślał Heniu Kochany Człowiek Wielkiego kompromisu.
- Ufaj mi Kochany Człowieku, że jeszcze tylko czasami Człowiekowi się marzy, żeby już dłużej nie wytrzymywać tego wszystkiego, co się człowiekowi przytrafia na Tym straszliwym miejscu. Co to znaczyło, BYĆ prawdziwym POLSKI pisarzem. Straszliwy Sen nocy letniej.
- Polsko, śmietniku sędziujący bogom, bóstwom, ...
- Polsko, dawczyni drogi.,,
- Polsko, rodzicielko PRAWDZIWEGO świata...
- Polsko, Polsko, Polsko,..
- Polsko, Szósteczko.,Polsko Bindu -Qi.
_________________________________________________________________
185.
Strona 16.
Część monety Królowej Miecza i czyjś biedny portfel, czyli STARA PRALKA ŚWIATOWIDA czyli
kostka "U", mówienia u małp,numerologiczny problem 6, 15, 24, 33; tylko mi się nie uczta na pamięć tej książki - mota motta.
Od brata Czecha Niebo na dłoni -Eduarda Pitticha i Dusana
Kalmanćoka, mówi:
-Światło słone jest białe, z widmem składającym się z barw od
czerwonej przez pomarańczową, żółtą, zieloną, niebieską,
aż do fioletowej . Światło słoneczne rozszczepione na poszczególne składniki barwne możemy obserwować w przyrodzie jako tęczę.
- Tranzyt kosmiczny, impuls poza galaktyczna, czakra manipur Droga. Do Ak - A. Kwark Powabny koloryzuj brudną żółć przyjonem szatę brahmana do prania rozliczenie wadżarajan w KO Pan Po Sima. - Kod międzygalaktyczny na wirniku planety Uran Ruszył się Koń Czarny - jak mówiłem będzie dziura po znaku Kot.- Nie będzie obłędu bom wrócił zza dwudziestuczterech tysięcy lat nie jak wasz Kat ale brat Nommo. Potok tam piłem i rodziłem Ćakr swat his glisanda ry-cé-rs-ta mu lud, muld hara. Piętnasty podnosi Słońca trzosik Ha re Ha re rr sn am. -Zab.mo.dag. snang.
- Dom dębu znam bom dąb słońc rg wed od amma dostalim krąg lud ku jawie idź milczący Ryszardzie włącz wałcz po morza biel.
- Sąd oliwka wybawiciel pana po z sadzawki - ta ka te ki karciana zgarywka.
- Oliwki? To gdzieś tam koło słowiana majom dom lamy bha dre.
- Sahre z dale mów tajemnicą esencji fioletowa krowa pralni z obory.
- Grozisz ?
- Ty kamolu bez sęka piosenka medytacji joganidr - jesień, jesion ka i pa ra sol lam i lamp pucera im mydło biały jeleń nie doskwiera, w koronie żeń szeń wadź koński rzemień uszas.
- Grozisz? Flety gwiazd gwizdy w obecność flety planet sen
a tor płynie. - Mam nadzieję, źe nie w benzynie Hierofantów. Larwa!
- Osobiście znaków pilnowałem, żeby drani moc joganidry nie rozniosła gdy swoją żabę nadmuchają jak balon.- Osobiście bom
amma, a wy se piszta co chceta...
______________________________________________________________
186.
Strona 17.
- Zabiegi merytoryczne, czyli pamięć elementali genotypów, kwarki czwórpodziałów Wasze "Em", moja reszta. Idę dwudziesty pierwszy idę trzeci idę dziewiętnasty idę czterdziesty ósmy prsn-am prana ry. ce. rs. te. kwar "Pe" tey jang czyli ostry gwiazdowo galaktyczko; corvus daj mi nitkę białego z drugiej strony tam masz różowo ...
- Teraz ?
- Jeszcze trochę dołóżmy czasu cz ar U.
- Uśmiecha się do Ciebie, Jeszcze nie otwieraj!
Niech staje dziewiętnasta piętnaście, Masz "E" elementali to "Te".
- Jestem "Fo", a Ty jesteś Ziemia. Cześć, jeszcze trochę przysypiam ale już, już.
Jest tu również trzecia osoba. Cała. I to moja największa radość,
Ty jesteś Ziemia. Z i e m i a. Pzyszedłem do ciebie żeby trzecią
osobę naprawić. Jestem rzemieślnikiem, moim warsztatem są okoli-
czności oraz argumenty. Za wykonane dzieło pobiera wypłaty, z tego słynę. Jako i "Po"; który cóś mógł, rzetelnie zarabiam na chleb pański wino i co ino. Mam żonę ukochaną osobę i dwoje dzieci, zawsze chłopak i dziewczynka.
- A i tu jeszcze mi sie bliska tekst. Kiedy mogę tu przyjść do was bracia synkowie jestem kosmicznym rzemieślnikiem mam to
w karmie głosu kostki "U", mówienia słowa Ra jedna -pełna jedna pusta.Moja firma nazywana AUMAKUA. Istnienie mojej Istoty jest logiczne bo wam gi cznem ejbry i nielogiczne jest istnienie moje. Widzę całość gdy nie wiedzę Ich lecz wątki widzę niuanse, subtel- ności i szczególiki nie są mi obce.
- Po prostu jest tak, że Pan Po medytuje znaki, proszę pana, tak?.
- Z natchnionym szacunkiem wypowiedziała się ziemia ku jedynce z problemu siedemnastki.
- Rzemiosło! - Wrzeszczy Poznań i wszystkie dzieciaki.
- Rzemiosła! Krzyczą szare szeregi z nurtu wiś lam wi sława.
- Remiechy? - Ryczy naczastwo żabą.
- Pat.
- Buddowie z mej qi aorty S. Adoracja Centrum Wszechbytu Czas "U".
- Qi bodhisattwowie medytują, błogosławieństwo jako koan i tajemnicę esencji manas.
_________________________________________________________________
187.
Strona 18.
- Corvus widział Muchie nad ogonkiem owieczki,
- Mucha spostrzegła tygryska i wilka.
- Ry-ce-rs-ta powiedz tym bałwanom- że karminowe kamy najinteligentniejsze, ino że nic nie robiom kołowrotkowe viry modlitw zelektryfikowanego Pałacu ze złota trzymają im na księżycu.- Podpowiada podpity technik technolog od tajemnicy esencji. Zupełnie jak z właścicielami pojazdów benzynowych.
- To bezczelność! -Wrzasnął bank przez Snang.
- Ozy twoim pieniądzem jest moja wyobraźnia.
- No, gdyby to było pytanie to bym to jeszcze zniósł.
- Pan sie wspiera, na takim parasolu, że kwarki patrzą Wodnikowi prosto w saharezdale jak w nos. - elementale pokażcie panu jaki mam Nos.
- Pan Sonam Sangh Po, czyli "Po" Tao albo Tolo.
Autor: Maciej Ryfa.
Komentarze
Prześlij komentarz